niedziela, 1 maja 2016

środa, 20 kwietnia 2016

Mam cię dość cz.1

Nie, nie, nie to nie może być prawda... Trzecia porażka z rzędu na Podpromiu przy tłumie własnych kibiców. To jakiś żart. Widzę jak mój ukochany ze spuszczoną głową schodzi z boiska, przybija piątki. Przechodzi obok mnie kompletnie mnie ignorując.Tak jakbym była powietrzem, jakbym nic dla niego nie znaczyła.
-Bartosz- westchnęłam, kiedy miną mnie nie zaszczycając ani jednym spojrzeniem- Nie ignoruj mnie
-Możesz iść czekać do samochodu- powiedział oschle- Albo nie, chwilę mi to zajmie, poczekaj tutaj nie chcę abyś marzła.
Cały Bartosz, zły obrażony na cały świat dzieciak pomimo wszystko troskliwy. Czasem zastanawiam się dlaczego z nim jestem? Dlaczego wytrzymałam z nim tyle czasu, bez niczego? Jestem jego dziewczyną prawie 5 lat. Coraz bardziej zastanawiam się czy nie przyda nam się przerwa.
Podeszłam do żony Piotrka- Oli, do tego mojej najlepszej przyjaciółki.
-Znowu?!- zaczęła jak mnie zobaczyła- Jak ty wytrzymujesz z tym dupkiem?
-Ola, przestań, przegrał mecz, nic dziwnego że jest zły- powiedziałam
-Tylko szkoda że swoją złość zawsze przelewa na ciebie, wielki Bartuś się obraził i nie będzie z nikim rozmawiał, nawet ze swoją dziewczyną- powiedziała- Ouuu, tylko dziewczyną
-Proszę cię, już wystarczy- westchnęłam
-Dziewczyno czy ty tego nie widzisz?!Wszystko dla niego poświęciłaś, jeździłaś za nim jak głupia, gdzie on grał tam byłaś i ty. Opuściłaś studia, wyjechałaś do okropnej Rosji! Studiowałaś zaocznie siedząc w domu, sprzątając i gotując obiad czekając aż ukochany Bartuś wróci do domu. Grzecznie zje obiadek, pochwali cię i pójdzie się położyć a teraz wytrzymujesz jeszcze to?! Jako tylko dziewczyna?! Poświęciłaś dla niego wszystko i dalej jesteś dla niego tylko dziewczyną! Natalia nie bądź głupia,- zakończyła swój poemat- Zostaw go w cholerę, zasługujesz na kogoś lepszego
-Ola ale ja go kocham- jęknęłam ze łzami w oczach- Pomimo jego wszystkich wad ja go dalej kocham.
-Zastanów się czy to jest tego warte- westchnęła- Jesteś moją najlepszą przyjaciółką i chce dla ciebie jak najlepiej, nie mogę patrzeć jak ten idiota cię cały czas rani
- Jest w porządku Ola, będę już lecieć- szybko otarłam łzy, nie mogłam już dłużej tego słuchać mimo że to sama prawda. Poszłam w stronę wyjścia starając się już nie myśleć o rozmowie z Olą. Na horyzoncie pojawił się "Wielki Pan Obrażony Na Cały Świat", jak byłam na niego zła wymyślałam mu milion wyzwisk ale nigdy nie potrafiłam mu powiedzieć  w twarz co czasem o nim myślę. Jednak moja cierpliwość powoli dobiega końca, mam dość ciągłego milczenia po meczach, mam dość tego żę nie mówi mi o swoich żalach, problemach. Ale nie bo wielki Bartosz Kurek nie będzie rozmawiał ze swoją DZIEWCZYNĄ. Szłam za nim do samochodu, nie chciało mi się go gonić. Przez co musiał w samochodzie chwilę poczekać aż ja do niego dojdę. Kiedy już do niego weszłam szybko odjechaliśmy. Radio się włączyło, jednak po chwili zostało brutalnie wyłączone przez wielkie łapska Bartka. Wywróciłam oczami i próbowałam się powstrzymać przed powiedzeniem czegoś podłego. Po cichej nieustannie dłużącej się podróży dojechaliśmy pod nasz blok. Szybko wysiadłam z samochodu, teraz to ja pędziłam w stronę mieszkania. Wbiegłam po schodach i z rozmachem otworzyłam drzwi przy wejściu powitał mnie mój najwierniejszy kompan, rudawy kotek o przecudownych niebieskich oczach.
-Cześć kochanie- przykucnęłam i zaczęłam go głaskać, kochany zaczął się łasić- Nie przymilaj się tak do tamtego pana on ma focha.
Po chwili pan Bartosz wszedł do mieszkania rzucił torbę w przedpokoju i od razu skierował się do łazienki. Taa wykąp się drugi raz może ochłoniesz panie gwiazdo.  Zapewne prysznic w szatni nie wystarczył, trzeba jeszcze zużywać wodę w domu. a co?
-Będziesz coś jadł?- zapytałam dość głośno pod drzwiami łazienki ale odpowiedziały mi tylko strugi wody odbijające się od brodzika
Nie to nie stwierdziłam i wróciłam do salonu.Włączyłam telewizor, idealnie leciał film "Dziennik Bridget Jones " od razu wyciągnęłam lody z zamrażalki
- Co z twoją dietą?-usłyszałam kiedy rozsiadłam się na sofie i miałam brać pierwszą łyżkę lodów jednakże po usłyszeniu tych słów zamarłam a łyżka wpadła do pojemnika.
Spojrzałam na Kurka z mordem w oczach
-A co z twoją dobrą grą w dzisiejszym meczu?!-zapytałam z irytacją,uuuu nawet ja stwierdziłam że przesadziłam już miałam przeprosić ale...
-Ja pierdole nawet pożartować z tobą nie wolno- warknął
Woho proszę państwa szykuje się III wojna światowa, bo przepraszam bardzo ale ja nie wytrzymałam!

Tęskniliście?
Dam dam dam
Witam po przerwie! Długiej przerwie!
Tak się tylko pochwalę że testy poszły nawet dobrze i mogę kontynułować pisanie :D
Co sądzicie o takim Kurku? Wiecie że pomysł na tego jednoparta zrodził się po meczu Resovii z Politechniką 5 grudnia, kiedy to wracałam do domu :P
Piszcie czy chcecie 2 część Natki i Bartka :D
Szczypiorek :*

Piszcie co o tym sądzicie! :D

piątek, 1 kwietnia 2016

Informacja



Na daną chwilę mam przerwę w pisaniu :(
Niestety muszę, egzaminy się zbliżają :(
Wracam 23 kwietnia! Wtedy też pojawi się kolejny jednopart :D
Szczypiorek :*

sobota, 30 stycznia 2016

Niedostępna




Matt!
Naprawdę nigdy nie sądziłam że się zakocham, nie brałam tego pod uwagę. Uważałam miłość za zbędne uczucie, które ani nie pomoże mi w życiu ani go nie polepszy. Ale ty! Ty akurat odmieniłeś wszystko. Swoim spojrzeniem na świat, bardzo mnie zaskoczyłeś. Mogę już spokojnie powiedzieć że odmieniłeś i moje spojrzenie. Do czasu naszego spotkania uważałam życie za taką trudną grę w której jak weźmiesz coś pożegnasz się z drugim. Ja w sumie wtedy wybrałam, wybrałam naukę, studia a kompletnie olałam wszelkie wyższe uczucia. Przyjaciele? Po co mi? Jak na razie zajmę się studiami, a przyjaciele wtedy będą mi tylko zawadzać. Miłość? Proszę was co to jest?Tak byłam trudną osobą.
Wtedy pochłonięta moimi priorytetami życiowymi poznałam ciebie. Wpadłeś na mnie i spojrzałeś tak urokliwie tymi swoimi niebieskimi oczami. Zobaczyłam takiego przystojnego, wysokiego mężczyznę który ciągle się na mnie patrzył. Myślę że już wtedy coś do ciebie poczułam, ale było mi się wstyd przyznać sama przed sobą. Powiedziałeś przepraszam po angielsku i odszedłeś. A ja ślepo wpatrywałam się w twoją oddalającą się sylwetkę, a ty  odwróciłeś się lekko uśmiechnąłeś i poszedłeś dalej. Wtedy moją uwagę zwrócił leżący na ziemi brązowy portfel. Podniosłam go, zajrzałam do środka a moim oczom ukazało się żenujące zdjęcie przy dokumencie, twoje żenujące zdjęcie. Uśmiechnęłam się lekko i szybko odwróciłam się w kierunku w którym odchodziłeś. Nie było ciebie.
Wpatrywałam się przerażona w portfel nie wiedząc, co mam z nim zrobić.Zastanawiałam się czy za tobą nie pobiec? Ale to było bez sensu i tak już bym cię nie dogoniła. Ponownie zajrzałam do wnętrza portfela. Wyciągnęłam twój dowód torsamości Mattew Anderson, coś mi mówiło twoje nazwisko. Po chwili mnie oświeciło że jesteś siatkarzem. Zrozumiałam że miałam styczność z Mattem za pięknym na ten świat. Zaczęłam ponownie przeszukiwać twoją własność, tym razem w poszukiwaniu jakiegoś numeru telefonu. Po chwili grzebania, znalazłam karteczkę z  numerem telefonu. Nie miałam pewności że to twój numer, ale postanowiłam że spróbuję się z nim skontaktować.Wpisałam numer i wcisnęłam zieloną słuchawkę.
- Halo?- usłyszałam po angielsku, po paru sygnałach
- Dzień dobry, czy mam przyjemność rozmawiać z Mattewem Andersonem?-zapytałam po angielsku
-Jedną chwilę- powiedział mój rozmówca, a po chwili usłyszałam oddalony krzyk- Matt! Znowu jakaś kobieta do ciebie, dzwoni do mnie! Zacznij podawać dobre numery!
-Oj Russel już nie bądź takim zazdrośnikiem!- usłyszałam kolejny głos
-Hello?-po chwili usłyszałam głos, należący już do właściciela portfela
-Cześć! Wiesz zderzyliśmy się dzisiaj na rynku i wtedy wypadł ci portfel, wzięłam go, a jedyny numer jaki znalazłam to ten, przeproś kolegę że zadzwoniłam do niego w twojej sprawie- powiedziałam po angielsku na jednym wydechu.
-Ouuuu, dziękuję, nawet nie zauważyłem że zniknął, jestem strasznie roztrzepany- powiedziałeś
-Rozumiem, ale na przyszłość proszę pilnować swoich rzeczy, mógł go wsiąść ktoś inny i go zabrać- powiedziałam poważnym tonem
-Dobrze przepraszam, to kiedy moglibyśmy się spotkać abym mógł odzyskać swoją zgubę?- zapytałeś
-Kiedy panu pasuję, może być w ten czwartek?-zapytałam
-Tak, czwartek mi pasuje ale gdzieś od godziny 17, mam trening- oznajmiłeś
-W porządku rozumiem, to 17:30 w tej kawiarni na rynku, Smile?- zapytałam
-Dobrze mi pasuje, to do zobaczenia- powiedziałeś
-Do widzenia- powiedziałam na koniec i się rozłączyłam
Tak wyglądała nasza pierwsza rozmowa. Pamiętasz? Dla mnie rozmowa z tobą była naprawdę bardzo trudna i stresująca.  Z typem ludzi których nie lubię...
TAK, na początku cię nie polubiłam. Zawierałeś wiele cech których nienawidziłam w człowieku. Nie lubiłam kiedy ktoś był roztrzepany tak jak ty! Byłeś do tego zbyt pewny siebie. A do tego po wypowiedzi twojego kolegi że byłeś kobieciarzem. Bałam się kolejnego spotkania, chciałam po prostu oddać ci portfel i wyjść. Zakończyć znajomość z tobą- czyli wielkim siatkarzem.
Jednak rozmowa w kawiarni nie była taka zła, potrafiłeś mnie rozśmieszyć. Do tego przyniosłeś kwiaty, na całe szczęście nie róże, bo nimi to bym cię zatłukła, tylko bukiet z gerberów. Tym zyskałeś sobie w mojej osobie. Było mi tak cudownie że nawet nie zauważyłam że zegar wskazuje godzinę 19 a ty powiedziałeś że musisz być przed 20 w hotelu. Nawet odprowadziłeś mnie do mieszkania! Potem wziąłeś mój numer i powiedziałeś że napiszesz, nie kłamałeś, napisałeś jeszcze tego samego wieczora..
I tak się powoli nasza znajomość rozwijała a ja byłam zaskoczona że aż tak bardzo otworzyłam przed tobą. Opowiedziałam ci o moim dzieciństwie, o moim spojrzeniu na świat. Przez ciebie dostałam 3 z jednego egzaminu! 3 rozumiesz, jeszcze nigdy nie dostałam 3 nigdy! Co dziwniejsze nie przeraziłam się jakoś, ani nie rozpaczałam.  Było mi tak cudownie, ale niestety Mistrzostwa Świata się dla was skończyły a mi było tak samo przykro jak tobie. Zakończenie Mistrzostw Świata nie sprawiło jednak że przestaliśmy się kontaktować. Wręcz przeciwnie , kontaktowaliśmy się na Skype przynajmniej raz na tydzień. Pamiętasz to było cudowne! Nie zapomnę nigdy jak przez parę minut wpatrywaliśmy się w siebie maślanymi oczami. A wtedy zaproponowałeś mi przyjazd do USA. Byłam wniebowzięta. Z ochotą przyjęłam twoją propozycje, jednak musiała ona poczekać do lipca kiedy to ty i ja mieliśmy  czas wolny. Po zakończonej Lidze Światowej wpakowałam się do samolotu i poleciałam do ciebie.
Tak jak przypuszczałam było tam cudownie. W Nowym Yorku, pocałowaliśmy się po raz pierwszy. Tam też zapytałeś mnie czy zostanę twoją dziewczyną. Co innego miałam zrobić? Oczywiście że się zgodziłam. Jednak nic co dobre szybko się kończy. Musiałam wracać do Polski. A ty musiałeś się szykować na Puchar Świata.
Kiedy ty pojechałeś do Japonii ja wróciłam do swojej rutyny. Najpierw musiałam iść na badania kontrolne. Pewnego słonecznego południa poszłam do lekarza pewna że nic mi nie jest. Jakie było moje zdziwienie kiedy okazało się że mam raka, złośliwego raka żołądka. Przerażona wpatrywałam się w wyniki i lekarza. Nie, nie to nie może być prawda. Lekarz od razu dał mi wezwanie do szpitala. Powoli wracałam do swojego mieszkania. To już koniec tak?! Po co mi była ta cała nauka?! Po co ta szkoła?! Te studia?! Ja umieram. Zapłakana pakowałam się. Nie chciałam do ciebie dzwonić, co ci miałam powiedzieć?! Cześć Matt mam raka żołądka i umieram?! Jedynym rozwiązaniem zostało mi ignorowanie Cię. Położyli mnie na onkologii, widziałam ludzi młodszych, starszych, umierających. Pomimo mojego stanu oglądałam każdy twój mecz, cieszyłam się razem z tobą, razem z tobą przeżywałam. Jaka byłam z ciebie dumna, wygraliście, a do tego zostałeś najlepszym zawodnikiem turnieju! Byłam przeszczęśliwa.
Jednak to już koniec Matt, dziękuję ci że byłeś! Dziękuję Ci że pokazałeś jak piękne może być życie! Dziękuję Ci że pokazałeś mi co to jest miłość! Dziękuję Matt za to że byłeś! Każdego dnia będę dziękować panu za to że Cię poznałam.
Wiesz niby umieram ale, ale umieram szczęśliwa bo przed śmiercią zaznałam miłość w którą nie wierzyłam.
 Przepraszam, na zawsze twoja,
Julia





-Nikt jej nie odwiedzał, przeżyła miesiąc, pytałem się jej wielokrotnie czy mamy kogoś powiadomić, powiedziała tylko że po jej śmierci mam zadzwonić na ten numer i kazała przekazać tę kopertę- powiedział a ja coraz bardziej załamywałem się.. to już koniec. Nigdy już jej nie zobaczę, nie usłyszę jej śmiechu. Ona odeszła nic mi o tym nie mówiąc. Dlaczego!?
Byłem tak wściekły że uderzyłem w ścianę.
Jej już nie ma.... i tak jak jej numer od czasu Pucharu Świata jest już niedostępna





Przyznam szczerzę że ciężko było mi to pisać bo sama się poryczałam.
Przepraszam że mnie tak długo nie było ale szkoła, szkoła i jeszcze raz szkoła. Więc wybaczcie proszę!

Pozdrawiam Serdecznie Szczypiorek :*
Czekam na wasze szczere opinie :*

wtorek, 29 grudnia 2015

I love him, but...1



-Kochanie wróciłem- zawołał Misiek kiedy wrócił do domu
-Nareszcie- westchnęłam - Dzisiaj jedziemy do twojej mamy?
-Tak- powiedział
-Zaraz chcesz do niej jechać?-zapytałam przerażona. Spotkania z mamą Michała bałam się najbardziej.Ostatnio powiedział że nie radzi ona sobie najlepiej. Ojciec Michała parę lat temu zmarł a jej został tylko on. Szczerze troszkę mnie to przeraża. Dzwoni do niego przynajmniej dwa razy dziennie pomimo tego że ma on już 25 lat.Rozumiem że ma prawo być zrozpaczona i samotna ale minęły trzy lata od śmierci Michała ojca powinna się już z tym pogodzić. A jeśli nie to przynajmniej iść na jakąś terapię, Dobrze nie będę jej oceniać nawet jej nie znam. Jeszcze. Mam nadzieję że pomimo wszystko okaże się wspaniałą kobietą.
-Jesteś już gotowa kochanie?-zapytał Misiaś kiedy wyszedł z łazienki
-Tak, myślę że możemy już jechać- odpowiedziałam zestresowana
-Spokojnie, moja mama cię pokocha jest cudowną kobietą- dodał mi otuchy Michał,
-Jeśli tak mówisz, tak powinno być- powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam
Z Michałem jestem już od roku. Poznaliśmy się kiedy dorabiałam w Spale jako kelnerka. Na codzień studiowałam w Katowicach. Na przyjazd do Spały namówiła mnie przyjaciółka której ciocia była kucharką. Ja nie mam zbyt dużej rodziny. Moi rodzice zmarli jak byłam mała a reszta rodziny zniknęła za granicą a mnie zostawili w domu dziecka. To były najgorsze lata mojego życia, cały czas liczyłam na że ktoś z rodzinny po mnie przyjedzie i powie: ........ wracamy do domu. Ale niestety przeliczyłam się. Wtedy zrozumiałam że mogę liczyć tylko na siebie i na Magdę, moją najlepszą przyjaciółkę. Poznałyśmy się na początku liceum. Już wtedy pracowałam dorywczo w kawiarni żeby zarobić na siebie. Nie miałam żadnej mobilności finansowej poza majątkiem rodziców i domem pod Katowicami w którym mieszkaliśmy. Jednak to wszystko mogłam uzyskać dopiero gdy ukończę 18 lat a do tego wszystkim zajmował się dom dziecka więc było bardzo ciężko. Moje ubrania nie były idealne, brakowało mi wiele rzeczy dlatego byłam prze szczęśliwa kiedy udało mi się znaleźć pracę na pół etatu. Jednak to już przeszłość teraz jestem szczęśliwa z Michałem, kocham go chce z nim być.
-Kotku już ci mówiłem moja matka nie jest taka straszna-westchnął
-Wiem w porządku- powiedziałam
-To nie myśl o tym tak jesteś nieobecna-zamartwiał się Michał
-Nie spokojnie tylko myślę
-Nie myśl tyle- zaśmiał się lekko-Jesteśmy już na miejscu-dodał a ja się odwróciłam. Przed sobą miałam dość duży dom. Z ogromnym ogrodem. Jak jego mama może tu siedzieć sama?
Powoli wyszłam z samochodu cały czas oglądając całą posiadłość. Była naprawdę ogromna.
Skierowaliśmy się do wejścia.
-O Michał witaj nareszcie- westchnęła dość młodo wyglądająca kobieta. Dawałam jej maksymalnie 47 lat. Od razu wpadła w objęcia swojego syna.
-Mamo poznaj Natalię. Moją dziewczynę Natalio poznaj moją mamę Annę- przedstawił nas Michał
-Bardzo miło mi cię poznać, Michał mi dużo o tobie opowiadał- powiedziała  jego mama i mnie przytuliła ale tak lekko, sztucznie
-Mam nadzieję że nie mówił nic złego- uśmiechnęłam się lekko
-Uwierz mi mówił o tobie w samych superlatywach- oznajmiła ze sztucznym  uśmiechem
-To bardzo mi miło- powiedziałam z nutką niepewności
-Chodźcie kochani do salonu, zaraz Maria zrobi nam herbaty- zaprowadziła nas do salonu pani Anna
Spojrzałam przelotnie na Kubiaka któremu uśmiech nie schodził z twarzy. Widać że bardzo kocha swoją mamę.
-A więc Natalio co robisz?-zapytała pani Anna kiedy usiedliśmy na kanapie a gosposia bo tak chyba powinnam ją nazwać podała nam kawę w moim wypadku herbatę. W naszym związku to Kubi był zwolennikiem kawy ja jej po prostu nienawidziłam.
-Ja studiuję na ASP w Katowicach, fotografię- powiedziałam z uśmiechem
-Aaa... rozumiem- powiedziała mama Kubiego widać że nie była zadowolona z mojej wypowiedzi i spuściła wzrok na Michała- A ty jak tam Misiu?
-Wszytko w porządku mamo- powiedział
-Widziałam twój ostatni mecz był wspaniały- westchnęła
-Dzięki mamo, Natalia bardzo mnie wspiera.- powiedział Michał i spojrzał na mnie a ja się do niego uśmiechnęłam
-To dobrze kochanie- powiedziała ale jej mina nie wskazywała na to aby było dobrze. Jej uśmiech był tak bardzo sztuczny.A może to jej prawdziwy uśmiech?
-Jako że jestem tu z dwiema najważniejszymi kobietami w moim życiu chciałbym o coś zapytać- westchnął zdenerwowany Michał, spojrzałam na niego niepewnie ale mu nie przerywałam.
-Natalia wiem że znamy się dość krótko ale czuję jakbym cię znał już z 10 lat i kocham cię. Czy zostaniesz moją żoną?- powiedział i uklęknął wyciągając piękny pierścionek wykonany z białego złota. Tak myślę że to białe złoto.
O MÓJ BOŻE!
- Ouuu Michał... - nie wiedziałam co powiedzieć zaskoczył mnie, nie mogłam wymówić ani jednego słowa
-Michał zaskoczyłeś ją widzisz, to nie jest jeszcze dobry moment- powiedziała jego matka z przekonaniem
-NIE.. nie to znaczy tak - zaczęłam się plątać- Oczywiście że za ciebie wyjdę Michał kocham cię
-Uff już się bałem że mi odmówisz- westchnął i wziął mnie w ramiona- A mi się nie odmawia.- dodał przed pocałunkiem


Tydzień po oświadczynach pani Anna zaprosiła nas na imprezę którą organizowała u siebie w domu. Stwierdziłam że jeśli jest to impreza w domu nie muszę się jakoś stroić ,więc ubrałam czarne skórzane rurki, koszulę w pasy i szare baletki skoro ma to być przyjęcie na dworze niech mi będzie wygodnie.
-Już gotowa?-zapytał Michał który wszedł do pokoju w czarnych spodniach i granatowej koszuli
-Umm jak ty pięknie wyglądasz kochanie- westchnęłam i podeszłam do mojego narzeczonego
-Pff ja zawsze wyglądam pięknie i cudownie- teatralnie westchnął i poprawił włosy
-Tak oczywiście wyglądasz pięknie jak się ogolisz- wytknęłam mu
-Nie podoba ci się moja broda?-zdziwił się Kubi
-Nie, a teraz zbieraj się już bo się spóźnimy-westchnęłam
- To ja czekałem na ciebie- powiedział z udawaną złością i poszedł ubierać buty

Zajechaliśmy pod rodzinny dom Michała który był cały  rozświetlony. Weszliśmy powoli do ogrodu. Było w nim bardzo dużo ludzi, każdy z kieliszkiem w ręku ubrany na galowo. Wszystkie, naprawdę wszystkie panie były ubrane na galowo. Sukienki, obcasy. Poczułam tam się jak biedak.
 Bo jesteś biedakiem- powiedział okropny głos w mojej głowie- Przy nich jesteś nikim .
Nigdy nie byłam jeszcze na domówce na której wszyscy prezentowali się tak. Najczęściej były to luźne imprezy z piwem i grillem.
-O już jesteście- powiedziała mama Kubiego która właśnie do nas podeszła. Ubrana w suknie. Dosłownie w suknie. Taką do ziemi. Cholerną suknie, kiedy ja stałam przy niej w czarnych spodniach, baletkach i koszuli. Nie mogę, czy to jest prawda?Proszę obudźcie mnie.
-O Natalia, wiesz tak się składa że na górze mam sukienkę dla ciebie, może ją założysz?-zapytała niby miło
-A co źle wyglądam suko?- dopowiedziałam sobie w myślach ale tak naprawdę kiwnęłam głową,
poszłam do domu i skierowałam się do pokoju o którym mi mówiła.Na łóżku leżała srebrna, dość długa obcisła sukienka. Podniosłam ją, była na mnie mała. Na 100 % mała. Nie należę do grubych osób ale nie należę również do tych chudych. Jestem taka średnia. Mam szerokie biodra, ramiona też nie należą do najwęższych i jeszcze uda. Do tego mam dość duże piersi. Pomimo moich niedoskonałości Michał mnie kocha i mówi że jestem perfekcyjna chociaż tak nie jest. Ale teraz miałam ogromny problem ponieważ ta sukienka była naprawdę mała i nawet jeśli wcisnęłabym ją to moje piersi na pewno z niej wypadły. Jednak musiałam jakoś ją wciągnąć na siebie. Stwierdziłam że założę ją od góry.Powoli naciągnęłam ją. Tak jak mówiłam, strasznie uciskała mnie w piersiach ale naciągałam ją dalej. Kiedy byłam przy udach usłyszałam dźwięk przerywanego materiału. O nie tylko nie to. Wiedziałam że dalej jej nie naciągnę, ani sama jej nie ściągnę,  jedyne co mi pozostało to poszukać Michała który pomógłby mi ją z siebie zedrzeć. Powoli sprawdzając czy nikt nie idzie wyszłam z pokoju. Skierowałam się do pokoju Michała, który pokazywał mi kiedy tu  byłam.
-Michał- szepnęłam
-Tak kochanie?-zapytał
Takkk czyli jest tu. Weszłam a moim oczom ukazało się jak jakaś tleniona blondynka napierała ustami na MOJEGO narzeczonego.Michał ostro ją odepchnął.
-Wyjdź stąd Diana- powiedział wściekły Michał- Kotku wiesz że to nie tak to ona. To moja była która nie może się pogodzić z tym że już z nią nie jestem, tak samo jak moja matka, która wręcz ją uwielbiała i jak widać dalej uwielbia -powiedział już łagodniej
Jego matka nigdy mnie nie polubi. Co innego ta Diana, chuda o długich nogach. Zapewne modelka, idealna na żonę dla Michała.
-Michał ja tu nie pasuje- westchnęłam i usiadłam na jego łóżku nie przejmując się sukienką - Ja a ty to dwa różne światy. Ty masz mamę ogromny dom, sławę, pieniądze, ja nie mam nic. To nie jest moje miejsce.
-Natalia nie ma różnych światów. Świat się nie liczy. Teraz jesteśmy tylko my. Ja i ty, reszta jest nie ważna- powiedział i wziął moją twarz w swoje dłonie- Tylko ty i ja.- szepnął i mnie pocałował- Swoją drogą piękna sukienka-zaśmiał się
-Weź spadaj, jedźmy już  stąd tylko pomóż mi ją ściągnąć- jęknęłam
-Nie musisz mi dwa razy powtarzać- zaśmiał się i zajął się ściąganiem ze mnie sukienki. Co jak co ale w ściąganiu ze mnie ubrań Kubiak był doskonały




UUUU Witam ponownie z dość nietypowym jedno partem :D
Mam nadzieję że wam się podoba.
Piszcie co sądzicie i czy chcecie kolejną część bo mam w planie :P
Ale jeśli ta wam nie przypadła do gustu to nie będę robić drugiej :P
Liczę na wasze opinie
Kocham was :*
Szczypiorek :*

piątek, 18 grudnia 2015

Gdy w objęciach trzymasz mnie..



To był wspaniały tydzień.Niestety tylko tydzień, który minął tak szybko. Nawet nie poczułam jak zleciał.Szczęśliwi czasu nie liczą a ja z nim na pewno nie liczyłam.Ale te dni były cudowne, te widoki, to wszystko było cudowne, lecz nie zachwycałabym się tym tak bardzo gdyby nie było tam go. To on rozświetlał moje dni pobudkami z rana, pocałunkami na dzień dobry i dobranoc, spacerem po plaży. Nie zapomniany tydzień, ale tylko tydzień. 7 dni, 168 godzin, 10 080 minut i 604 800 sekund. Niby liczby duże ale dla mnie zdecydowanie za mało. Lecz jak wiem że chcę spędzić z tobą resztę życia to siedem dni to zdecydowanie za mało. A teraz siedzę i wpatruję się w nasze przecudowne zdjęcia. Nie dość że znowu musiałam się z tobą rozstać to jeszcze pogoda za oknem jest okropna nie chcę nic naprawdę. Potrzebuję tylko ciebie. Nie wiem ile czasu spędziłam wpatrując się w te zdjęcia pijąc zimną herbatę i tylko od czasu do czasu zasypiając. Jesienna chandra nie długo mi przejdzie. Upiłam lodowatą malinową herbatę i ponownie spojrzałam na twoje zdjęcie. Dlaczego nie możemy mieszkać razem albo chociaż na tyle blisko aby widzieć się codziennie. Te cholerne 200 kilometrów. Niby nie dużo, ale ja potrzebuję go blisko siebie teraz i na zawsze. Jeju jestem taka głupia. Westchnęłam i wstałam z łóżka poszłam do łazienki. Załatwiłam swoje potrzeby i wróciłam do łóżka. Zjadłabym jego makaron najlepszy na świecie w tym wypadku to on jest o niebo lepszy niż ja. Jestem beznadziejna w kuchni, Może dlatego że nigdy nie paliłam się do pomocy w kuchni mojej mamie? Nie tak jak moja siostra która skończyła technikum gastronomiczne, Ja wolałam grać w siatkę której poświęciłam połowę mojego życia i to było siebie warte. Chociaż teraz mogę trochę żałować bo przez siatkówkę nie mogę być blisko ciebie. Tworzę głupie problemy, a my po prostu mieszkamy daleko od siebie widujemy się raz na tydzień ale codziennie rozmawiamy na Skype.
Kiedy próbowałam zrobić coś pożywnego do jedzenia rozdzwonił się mój telefon. Spojrzałam na uśmiechniętą mordkę mojego ukochanego.
-Cześć kochanie- powiedział na powitanie
-Hej- powiedziałam z uśmiechem na twarzy kiedy usłyszałam jego głos
- Dlaczego siedzisz w domu?-zapytał mnie ostrym tonem
-A dlaczego miałabym gdzieś chodzić?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie
-Kotku dowiedziałem się że nie było cię dzisiaj na dwóch treningach- westchnął
- Nie jestem dzieckiem a Kaśka to głupia plotkara. Kim wy jesteście moimi rodzicami?- szybko się zdenerwowałam
-Kochanie posłuchaj po prostu się martwimy- westchnął
-To przestańcie, jestem dorosła źle się dzisiaj czułam a wy już przesłuchanie- powiedziałam rozdrażniona
- Julia czy to nie ma nic wspólnego z naszym wyjazdem?-zapytał przyciszonym głosem
-Nie, nie chcę z tobą rozmawiać, powiedz Kaśce że może jak już tak skarży to niech jeszcze do Pauliny i ojca zadzwoni a po co się będzie ograniczać moi wujkowie i ciotki z chęcią posłuchają
o tym że nie poszłam na trening- powiedziałam głosem nasączonym jadem
-Weronika nie bądź sarkastyczna- westchnął ponownie
- Paaa kotku mam nadzieję że nie będę musiała słuchać że nie chodzisz na treningi- powiedziałam ponownie sarkastycznie
-Werka poczekaj...- jego głos przerwało kliknięcie przeze mnie czerwonej słuchawki
O proszę bardzo jak miło. Kaśka ma lepszy kontakt z Facundo niż ze mną.
Niestety  ten telefon wyprowadził mnie z równowagi przepraszam bardzo ale łatwo mnie zdenerwować. Ale nie pamiętam kiedy zdenerwował mnie Facundo. Jednak to bardziej wina Kaśki. Westchnęłam, co ja z nimi mam. Postanowiłam wrócić do mojego najlepszego i najcudowniejszego kochanka jakim jest łóżko. Ono mnie nigdy nie zawiedzie prawda?

No to patrz jak gubimy rytm kroków

I tracimy tu spokój

O godzinie 6 byłam już na nogach. Leżenie przez cały poprzedni dzień sprawiło że kompletnie odechciało mi się spać. Postanowiłam że zrobię coś dla kondycji i pójdę pobiegać. Nie pamiętam kiedy ostatni raz chciałam iść biegać z własnej woli o godzinie 6 rano. Zawsze to Facu zaciągał mnie na takie poranne rozgrzewki ja nigdy nie byłam chętna jak już musiałam to biegałam w godzinach wieczornych. Ale teraz pomysł sam nadszedł więc trzeba było go wykorzystać. Ubrałam się, założyłam buty i pełni siły pobiegłam przed siebie.
Mój poranny jogging trwał prawie godzinę, kiedy wróciłam do mieszkania od razu skierowałam się do łazienki. Szybki prysznic i ubrałam się w spodnie i bluzę klubu. Zjadłam śniadanko, wypiłam herbatkę i poszłam do pokoju. Zaczęłam czytać notatki z wykładu, po treningu mam wykłady i czas najwyższy przyłożyć się do studiów. Magisterka sama się nie zrobi.
Czytałam sobie spokojnie kiedy do mojego domu bez zapowiedzi wbiła Kaśka.
- Jejuu dziewczyno dlaczego nie odbierasz telefonów?-krzyknęła na powitanie
-Hmmm zastanówmy się może dlatego że wydzwaniasz do mojego chłopaka aby na mnie naskarżyć. Do mojego ojca też dzwoniłaś czy tylko do Facundo?- warknęłam oskarżycielsko
- Julka nie zachowuj się jak dziecko. Po prostu się o ciebie martwimy a ty jak zawsze. Gdzie się podziała ta roześmiana dziewczyna z kadry od kąt wróciłaś z tych wakacji zachowujesz się jak byś robiła wszystko z przymusu. Na treningu zachowujesz się jak robot. Rozegranie na atak ok, już zaliczone, rozegranie na lewy ok, już może być lepiej. Nie może tak być siatkówka ma ci sprawiać przyjemność. Przecież do nie dawna tak było i nawet nie próbuj zaprzeczyć znam cię zbyt długo- skończyła swój wywód Kaśka, jak zawsze miała gadane a teraz przeszła samą siebie. Jej słowa powoli do mnie docierały. Miała rację. Ja jak zawsze wszystko wyolbrzymiam, za szybko się denerwuję. Mam strasznie trudny charakter, dziwię się że Facundo ze mną wytrzymuje, naprawdę. Pomimo tego że czasem jestem dla niego okropna. Dla Kaśki też, otaczają mnie tacy cudowni ludzie a ja tego nie doceniam.
-Jesteś okropną egoistką Wera- powiedział podły głos w mojej głowie
-To jak Wercia jedziemy na trening czy wolisz się na mnie tak patrzeć?-zapytała Kaśka z uśmiechem
-Pewnie że jedziemy!- odpowiedziałam uradowana że zabrała mnie z krainy smutnych myśli
-I taką chce cię widzieć cały czas!- westchnęła
- Też chciałabym siebie taką widzieć- uśmiechnęłam się lekko
- Dobra, dobra ubieraj się i lecimy trenować- powiedziała
-Już, już- powiedziałam i szybko ubrałam kurtkę

-Kasia?-zapytałam w samochodzie- Czy myślisz że jestem egoistką?
-Coo?- zdziwiła się- Ty? Werka proszę cię jesteś jedną z najhojniejszych osób jaką poznałam. Nie zapomnę jak byłyśmy u dzieci z fundacji byłaś wtedy taka kochana a potem ryczałaś że bardziej nie możesz im pomóc.
-Bez przesady- westchnęłam- Czasem uważam że jestem taka okropna wobec ciebie i Facundo
-No czasami dla Facu i to bardzo- zaśmiała się- Szczególnie w czasie okresu- wybuchła śmiechem
-Hahaha bardzo śmieszne, zapytam się Kuby jak ty się zachowujesz w czasie okresu i zobaczymy- również się roześmiałam.
To w Kaście kocham umie mnie zawsze rozbawić. Do tego mogę powiedzieć o wszystkim. Jest moją najlepszą przyjaciółką.
-Koniec śmiechów czas na trening- powiedziała poważnym tonem
- Tak jest-przytaknęłam

Na treningu, jak na treningu było ciężko do tego przez ten jeden dzień przerwy troszkę się spóźniałam , ale daję radę. Niedługo meczy z Atomem Trefl Sopot więc trzeba się wziąć  się  w garść. Zmęczona wróciłam do domu gdzie rzuciłam się na łóżko. Muszę sobie załatwić jakiegoś przyjaciela. Najlepiej kotka żeby mi umilał życie i żebym nie musiała wracać do pustego mieszkania. W którym nikt na mnie nie czeka, a tak cudowny kotek czekający na mój powrót.  Tak leżałam rozmyślając o kotku, kiedy przypomniałam sobie że mam dzisiaj zajęcia. Zerwałam się z łóżka i zaczęłam pakować najważniejsze rzeczy do torby. Zamknęłam moje mieszkanie i poleciałam do samochodu. Przy okazji ktoś zaczął do mnie wydzwaniać.
-Cześć przepraszam nie mogę rozmawiać pa- powiedziałam szybko i rozłączyłam się nawet nie spoglądając kto do mnie dzwonił.
Wpadłam do samochodu i szybko wyjechałam z parkingu.
Pod uczelnią byłam 10 minut później. Studiuję na Uniwersytecie Wrocławskim Filologie Hiszpańską. Już w liceum pokochałam ten język, posługuję się nim najwięcej ludzi, zaraz po angielskim. Wiedzieliście o tym? Dzięki temu Facundo ma bardzo dobrze w naszym związku, stwierdził że jak ja mówię po hiszpańsku to on nie musi uczyć się polskiego. Lecz są w tym bardzo duże plusy dla mnie. Dzięki nie mu cały czas posługuję się tym językiem i jeszcze lepiej mi idzie. Jak czegoś nie wiem on od razu mi pomaga. Naprawdę jest najcudowniejszym chłopakiem pod słońcem a ja go tak nie doceniam. Dobra koniec skupmy się na ukochanym profesorze w najpiękniejszych na świecie sweterkach.

I nadszedł czas wyjazdu do Sopotu. Wpakowałyśmy się do autokaru. Ja z Kasią jak zawsze na tyłach. Rozłożyłam się wygodnie i zaczęłam się uczyć, niestety we wtorek miałam test.
-No nie, nie będziesz mi się tutaj uczyć- westchnęła Kaśka
-Nie każdy jest taki stary jak ty i już nie studiuje. Niektórzy jeszcze się uczą- powiedziałam dla żartu
-Jestem młoda!-oburzyła się
-No czy ja wiem 32 lata to nie tak mało- zaśmiałam się
- Jesteś podłą!- powiedziała tonem dziecka któremu coś nie wyszło
-Czasami- roześmiałam się i wróciłam do nauki. Kocham te moje sprzeczki z Kaśką


Nareszcie po paru godzinach jazdy dojechałyśmy do Gdańska gdzie na Ergo Arenie miałyśmy rozegrać bardzo trudne spotkanie. Po dojeździe do hotelu jedyne o czym marzyłam to prysznic i sen. Takie podróże potrafią zmęczyć.
-Pójdę pierwsza się myć- westchnęła ze zmęczenia Kaśka i zajęła łazienkę. Tak jak zawsze byłam z nią w pokoju. Nic się nie zmieniło.
Pokiwałam twierdząco głową na znak zgody i otworzyłam moją walizkę w poszukiwaniu ładowarki do telefonu który już prawie przy Gdańsku mi padł. Po chwili odnalazłam kabel i podłączyłam telefon, od razu w oczy rzuciło mi się parę nieodebranych telefonów i paręnaście wiadomości.
Facundo, Tato, Paulina. Stwierdzałam że najpierw skontaktuję się z siostrą z którą już dawno rozmawiałam.
-Co tam Paula?-zapytałam na początku
-Nic tam, ale możesz nareszcie odebrać telefon od swojego kochasia bo dzwonił do mnie- westchnęła
-A ja myślałam że dzwonisz z czystej siostrzanej troski- odpowiedziałam zawiedziona, ostatnio nasz kontakt strasznie się pogorszył
-Taaa, to będę kończyć- westchnęła
-Paulina wszystko gra?-zapytałam zmartwiona jej zachowaniem, zawsze była gadułą a teraz mnie zbywała
-Taaa myślę że tak- westchnęła -Weronika i mam małe pytanko?
-Tak?
-Co sądzisz o tym abym przyjechała do Wrocławia, dostałam wspaniałą możliwość praktyk?-zapytała
-Jeju to cudownie przyjeżdżaj możesz nawet u mnie zamieszkać- powiedziałam uradowana, tęskniłam za moją młodsza siostrzyczką.
-Naprawdę?-wydawała się być zdziwiona
-Oczywiście jesteś moją siostrzyczką, kocham cię- westchnęłam
-Ja ciebie też jesteś najlepszą siostrą pod Słońcem- powiedziała- A teraz zadzwoń do kochasia bo się martwi- dodała na zakończenie połączenia
Kiedy skończyłam rozmawiać z Pauliną, Kasia wyszła z łazienki.Od razu po niej poszłam pod prysznic.Po prysznicu i załatwieniu wszelkich potrzeb w łazience rzuciłam się do łóżka. Powiedziałam Kasi dobranoc i od razu usnęłam.

Następny dzień rozpoczęłyśmy porannym treningiem. Potem obiadek kolejny trening i miałyśmy iść na mecz?
-Jaki mecz?-zapytałam zdziwiona
-Wera kto jak kto ale ty nie wiesz? PGE Skra Bełchatów gra z Lotosem Trefl Gdańsk- powiedziała Maja a ja dopiero wtedy zrozumiałam.
Nie rozmawiałam z Facundo prawie od 4 dni. Nawet nie wiedziałam że będą grać w Gdańsku. Dzwonił do mnie milion razy a ja ani razu nie odebrałam. Jestem taka głupia. Westchnęłam, mam nadzieję że po meczu pozwoli mi to wyjaśnić. Jestem najgorszą dziewczyną na świecie.
Kiedy weszłam na ERGO Arenę zalała mnie jeszcze większe poczucie winy. Spojrzałam na Facundo z którego płynął taki smutek że nie mogłam patrzeć. Usiadłyśmy na naszych miejscach które były bardzo blisko boiska a ja nie spuszczałam z oczu bruneta. Po chwili nasze spojrzenia się spotkały uśmiechnęłam się lekko.On również się uśmiechną.I z tym uśmiechem rozpoczął mecz.
Szczęśliwy mecz w którym Skra rozgromiła Lotos 3:0 a MVP nie kto inny jak mój ukochany.
- Cześć-szepnął lekko jakby nieśmiało Facu kiedy do mnie podszedł
- Cześć- powiedziałam z uśmiechem
-Weronika wiesz wszystko będzie dobrze rozumiesz kocham cię Weronika. Razem wszystko przetrwamy. Ten czas kiedy nie odbierałaś moich telefonów był okropny Nie chcę tego kończyć!Wytrzymamy! My nie wytrzymamy?
-Facu nic nie mówię o zerwaniu za bardzo cię kocham, przepraszam że nie odbierałam telefonów nawet nie wiedziałam jak to się stało- westchnęłam- I nie ważne, nie ważne jak daleko od siebie będziemy, to nieistotne. Istotne jest to że się kochamy, że ja nie mogę bez ciebie żyć.  Nic już nie jest ważne . Tylko my- powiedziałam i wpiłam się w jego usta na oczach paru tysięcy kibiców w ERGO Arenie
-Wiesz zdobyłem dla ciebie nagrodę- odparł po pocałunku i dał mi statuetkę
-Ummm- westchnęłam w jego klatkę piersiową
-Ja jutro liczę na to samo-powiedział z uśmiechem a ja się zaśmiałam
-Te quiero Facundo
-Te quiero Weronika


Tutuututu witam serdecznie :D
nareszcie się przemogłam i jest 
Spokojnie postaram się rozkręcić :D
Proszę napiszcie co o tym myślicie :*
Szczypiorek xx

środa, 25 listopada 2015

Witajcie

Hejoo kochani nie uwierzycie wracam :D
wracam z moimi szalonym jednopartami
Stwierdziłam że lubię, chcę pisać. Bardzo za tym tęskniłam. Mam nadzieję że moja wena szybko nie przejdzie tak szybko jak przyszła już niedługo może nawet w ten weekend pojawi się pierwsze opowiadanko.
Liczę że będziecie 😘😘
Pozdrawiam Szczypiorek 😘😘