sobota, 30 stycznia 2016

Niedostępna




Matt!
Naprawdę nigdy nie sądziłam że się zakocham, nie brałam tego pod uwagę. Uważałam miłość za zbędne uczucie, które ani nie pomoże mi w życiu ani go nie polepszy. Ale ty! Ty akurat odmieniłeś wszystko. Swoim spojrzeniem na świat, bardzo mnie zaskoczyłeś. Mogę już spokojnie powiedzieć że odmieniłeś i moje spojrzenie. Do czasu naszego spotkania uważałam życie za taką trudną grę w której jak weźmiesz coś pożegnasz się z drugim. Ja w sumie wtedy wybrałam, wybrałam naukę, studia a kompletnie olałam wszelkie wyższe uczucia. Przyjaciele? Po co mi? Jak na razie zajmę się studiami, a przyjaciele wtedy będą mi tylko zawadzać. Miłość? Proszę was co to jest?Tak byłam trudną osobą.
Wtedy pochłonięta moimi priorytetami życiowymi poznałam ciebie. Wpadłeś na mnie i spojrzałeś tak urokliwie tymi swoimi niebieskimi oczami. Zobaczyłam takiego przystojnego, wysokiego mężczyznę który ciągle się na mnie patrzył. Myślę że już wtedy coś do ciebie poczułam, ale było mi się wstyd przyznać sama przed sobą. Powiedziałeś przepraszam po angielsku i odszedłeś. A ja ślepo wpatrywałam się w twoją oddalającą się sylwetkę, a ty  odwróciłeś się lekko uśmiechnąłeś i poszedłeś dalej. Wtedy moją uwagę zwrócił leżący na ziemi brązowy portfel. Podniosłam go, zajrzałam do środka a moim oczom ukazało się żenujące zdjęcie przy dokumencie, twoje żenujące zdjęcie. Uśmiechnęłam się lekko i szybko odwróciłam się w kierunku w którym odchodziłeś. Nie było ciebie.
Wpatrywałam się przerażona w portfel nie wiedząc, co mam z nim zrobić.Zastanawiałam się czy za tobą nie pobiec? Ale to było bez sensu i tak już bym cię nie dogoniła. Ponownie zajrzałam do wnętrza portfela. Wyciągnęłam twój dowód torsamości Mattew Anderson, coś mi mówiło twoje nazwisko. Po chwili mnie oświeciło że jesteś siatkarzem. Zrozumiałam że miałam styczność z Mattem za pięknym na ten świat. Zaczęłam ponownie przeszukiwać twoją własność, tym razem w poszukiwaniu jakiegoś numeru telefonu. Po chwili grzebania, znalazłam karteczkę z  numerem telefonu. Nie miałam pewności że to twój numer, ale postanowiłam że spróbuję się z nim skontaktować.Wpisałam numer i wcisnęłam zieloną słuchawkę.
- Halo?- usłyszałam po angielsku, po paru sygnałach
- Dzień dobry, czy mam przyjemność rozmawiać z Mattewem Andersonem?-zapytałam po angielsku
-Jedną chwilę- powiedział mój rozmówca, a po chwili usłyszałam oddalony krzyk- Matt! Znowu jakaś kobieta do ciebie, dzwoni do mnie! Zacznij podawać dobre numery!
-Oj Russel już nie bądź takim zazdrośnikiem!- usłyszałam kolejny głos
-Hello?-po chwili usłyszałam głos, należący już do właściciela portfela
-Cześć! Wiesz zderzyliśmy się dzisiaj na rynku i wtedy wypadł ci portfel, wzięłam go, a jedyny numer jaki znalazłam to ten, przeproś kolegę że zadzwoniłam do niego w twojej sprawie- powiedziałam po angielsku na jednym wydechu.
-Ouuuu, dziękuję, nawet nie zauważyłem że zniknął, jestem strasznie roztrzepany- powiedziałeś
-Rozumiem, ale na przyszłość proszę pilnować swoich rzeczy, mógł go wsiąść ktoś inny i go zabrać- powiedziałam poważnym tonem
-Dobrze przepraszam, to kiedy moglibyśmy się spotkać abym mógł odzyskać swoją zgubę?- zapytałeś
-Kiedy panu pasuję, może być w ten czwartek?-zapytałam
-Tak, czwartek mi pasuje ale gdzieś od godziny 17, mam trening- oznajmiłeś
-W porządku rozumiem, to 17:30 w tej kawiarni na rynku, Smile?- zapytałam
-Dobrze mi pasuje, to do zobaczenia- powiedziałeś
-Do widzenia- powiedziałam na koniec i się rozłączyłam
Tak wyglądała nasza pierwsza rozmowa. Pamiętasz? Dla mnie rozmowa z tobą była naprawdę bardzo trudna i stresująca.  Z typem ludzi których nie lubię...
TAK, na początku cię nie polubiłam. Zawierałeś wiele cech których nienawidziłam w człowieku. Nie lubiłam kiedy ktoś był roztrzepany tak jak ty! Byłeś do tego zbyt pewny siebie. A do tego po wypowiedzi twojego kolegi że byłeś kobieciarzem. Bałam się kolejnego spotkania, chciałam po prostu oddać ci portfel i wyjść. Zakończyć znajomość z tobą- czyli wielkim siatkarzem.
Jednak rozmowa w kawiarni nie była taka zła, potrafiłeś mnie rozśmieszyć. Do tego przyniosłeś kwiaty, na całe szczęście nie róże, bo nimi to bym cię zatłukła, tylko bukiet z gerberów. Tym zyskałeś sobie w mojej osobie. Było mi tak cudownie że nawet nie zauważyłam że zegar wskazuje godzinę 19 a ty powiedziałeś że musisz być przed 20 w hotelu. Nawet odprowadziłeś mnie do mieszkania! Potem wziąłeś mój numer i powiedziałeś że napiszesz, nie kłamałeś, napisałeś jeszcze tego samego wieczora..
I tak się powoli nasza znajomość rozwijała a ja byłam zaskoczona że aż tak bardzo otworzyłam przed tobą. Opowiedziałam ci o moim dzieciństwie, o moim spojrzeniu na świat. Przez ciebie dostałam 3 z jednego egzaminu! 3 rozumiesz, jeszcze nigdy nie dostałam 3 nigdy! Co dziwniejsze nie przeraziłam się jakoś, ani nie rozpaczałam.  Było mi tak cudownie, ale niestety Mistrzostwa Świata się dla was skończyły a mi było tak samo przykro jak tobie. Zakończenie Mistrzostw Świata nie sprawiło jednak że przestaliśmy się kontaktować. Wręcz przeciwnie , kontaktowaliśmy się na Skype przynajmniej raz na tydzień. Pamiętasz to było cudowne! Nie zapomnę nigdy jak przez parę minut wpatrywaliśmy się w siebie maślanymi oczami. A wtedy zaproponowałeś mi przyjazd do USA. Byłam wniebowzięta. Z ochotą przyjęłam twoją propozycje, jednak musiała ona poczekać do lipca kiedy to ty i ja mieliśmy  czas wolny. Po zakończonej Lidze Światowej wpakowałam się do samolotu i poleciałam do ciebie.
Tak jak przypuszczałam było tam cudownie. W Nowym Yorku, pocałowaliśmy się po raz pierwszy. Tam też zapytałeś mnie czy zostanę twoją dziewczyną. Co innego miałam zrobić? Oczywiście że się zgodziłam. Jednak nic co dobre szybko się kończy. Musiałam wracać do Polski. A ty musiałeś się szykować na Puchar Świata.
Kiedy ty pojechałeś do Japonii ja wróciłam do swojej rutyny. Najpierw musiałam iść na badania kontrolne. Pewnego słonecznego południa poszłam do lekarza pewna że nic mi nie jest. Jakie było moje zdziwienie kiedy okazało się że mam raka, złośliwego raka żołądka. Przerażona wpatrywałam się w wyniki i lekarza. Nie, nie to nie może być prawda. Lekarz od razu dał mi wezwanie do szpitala. Powoli wracałam do swojego mieszkania. To już koniec tak?! Po co mi była ta cała nauka?! Po co ta szkoła?! Te studia?! Ja umieram. Zapłakana pakowałam się. Nie chciałam do ciebie dzwonić, co ci miałam powiedzieć?! Cześć Matt mam raka żołądka i umieram?! Jedynym rozwiązaniem zostało mi ignorowanie Cię. Położyli mnie na onkologii, widziałam ludzi młodszych, starszych, umierających. Pomimo mojego stanu oglądałam każdy twój mecz, cieszyłam się razem z tobą, razem z tobą przeżywałam. Jaka byłam z ciebie dumna, wygraliście, a do tego zostałeś najlepszym zawodnikiem turnieju! Byłam przeszczęśliwa.
Jednak to już koniec Matt, dziękuję ci że byłeś! Dziękuję Ci że pokazałeś jak piękne może być życie! Dziękuję Ci że pokazałeś mi co to jest miłość! Dziękuję Matt za to że byłeś! Każdego dnia będę dziękować panu za to że Cię poznałam.
Wiesz niby umieram ale, ale umieram szczęśliwa bo przed śmiercią zaznałam miłość w którą nie wierzyłam.
 Przepraszam, na zawsze twoja,
Julia





-Nikt jej nie odwiedzał, przeżyła miesiąc, pytałem się jej wielokrotnie czy mamy kogoś powiadomić, powiedziała tylko że po jej śmierci mam zadzwonić na ten numer i kazała przekazać tę kopertę- powiedział a ja coraz bardziej załamywałem się.. to już koniec. Nigdy już jej nie zobaczę, nie usłyszę jej śmiechu. Ona odeszła nic mi o tym nie mówiąc. Dlaczego!?
Byłem tak wściekły że uderzyłem w ścianę.
Jej już nie ma.... i tak jak jej numer od czasu Pucharu Świata jest już niedostępna





Przyznam szczerzę że ciężko było mi to pisać bo sama się poryczałam.
Przepraszam że mnie tak długo nie było ale szkoła, szkoła i jeszcze raz szkoła. Więc wybaczcie proszę!

Pozdrawiam Serdecznie Szczypiorek :*
Czekam na wasze szczere opinie :*